Pożar wybuchł na tym terenie nie po raz pierwszy, a powody takich katastrof nigdy nie są jasne: zawsze może to być wypadek, ponieważ domy są tam budowane z materiałów słabej jakości, także łatwopalnych, a w celu ogrzewania i oświetlenia bardzo popularne jest wykorzystywanie pieców oraz świec. Być może jednak było to działanie celowe. Za cud poczytywać można fakt, że tym razem pożar nie pochłonął ofiar w ludziach, chociaż wybuchł niedaleko składu LPG (propanu-butanu), gdzie następnie doszło do eksplozji. Mimo to jednak według oficjalnych szacunków ponad 8 500 mieszkańców straciło swoje domy i dobytek. Część spośród nich to beneficjenci programów realizowanych przez salwatorianów: domy 38 rodzin, które w przeszłości bądź obecnie uczestniczyły w programie ALSA BUHAY, zostały całkowicie lub częściowo zniszczone, a rodziny te utraciły cały swój dobytek.
Natychmiast zareagowały wszystkie wspólnoty salwatoriańskie, niosąc pomoc pracownikom Puso sa Puso w zbieraniu i rozprowadzaniu najpotrzebniejszych rzeczy: żywności, odzieży, przyborów toaletowych, lekarstw i pościeli. Już tego samego dnia, gdy doszło do tragedii, o sytuacji i najpilniejszych potrzebach poinformowano biuro SOFIA, które natychmiast zwróciło się do irlandzkiej katolickiej organizacji Misean Cara z prośbą o doraźną pomoc finansową. Na szczęście organizacja ta pozytywnie odniosła się do apelu i natychmiast wyłożyła sumę 8.380 €. Wsparcie to, któremu towarzyszą darowizny od lokalnych darczyńców, a także rzeczowa pomoc od wspólnoty salwatoriańskiej w Amadeo, pomaga sfinansować przynajmniej rozpaczliwie potrzebną pierwszą pomoc. Miejscowi salwatorianie oraz personel Puso sa Puso byli głęboko wzruszeni tym hojnym wsparciem, którego wysokość przekroczyła nawet pomoc, jaką zapewniono w roku 2015, kiedy w Paroli zdarzyła się podobna tragedia.
Bezpośrednimi beneficjentami salwatoriańskiego wsparcia stało się 80 rodzin, tj. 320 osób: dzieci i młodzieży oraz ich rodziców (opiekunów), mieszkających w slumsach Paroli, którzy całkowicie bądź częściowo utracili swoje domy. Spośród tych osób czterdzieścioro to dzieci i młodzież uczestnicząca w zajęciach organizowanych przez Puso sa Puso bądź też byli uczestnicy tych zajęć. Lekcje oraz inne zajęcia związane z programem wznowiono wkrótce po pożarze, częściowo w prowizorycznych lokalach i w ośrodku zatrudnienia. Powodem jest fakt, że ruchomy magazyn, w którym normalnie odbywały się lekcje, jest obecnie wykorzystywany jako miejsce, gdzie przechowywane są drobne rzeczy, które rodziny zdołały uratować z pożaru. Pośrednimi beneficjentami są również pozostali mieszkańcy tych slumsów, około 60 000 ludzi, a w szczególności 5 000, które mieszkają w pobliżu terenu dotkniętego tragedią.
Obok doraźnych potrzeb głównym problemem, który trzeba jak najszybciej rozwiązać, jest tymczasowa bezdomność i pozbawienie źródeł utrzymania tych 80 rodzin. (O większej liczbie rodzin nie sposób mówić ze względu na ograniczoną liczbę wolontariuszy). Ponieważ większość ludzi pragnie odbudować swoje domy w miejscach ich wcześniejszej lokalizacji, Puso sa Puso oszacuje potrzeby i wskaże najlepsze rozwiązania. Jeśli nastąpi taka potrzeba, SOFIA zwróci się do innych darczyńców z prośbą o pomoc finansową na tym drugim etapie.
Na szczęście przez wszystkie te wielkie cienie przebija promyk światła: tydzień po pożodze Puso sa Puso otrzymało dyplom uznania od ministerstwa edukacji za najlepsze praktyki i wysoką jakość edukacji, którą ta pozarządowa organizacja zapewnia w na polu systemów kształcenia alternatywnego. Dostrzeżenie
skutecznej i pełnej zaangażowania pracy, realizowanej przez salwatorianów i współpracujący z nimi zespół, który mimo niekończących się trudności i nagłych sytuacji nie ustaje w swoich wysiłkach, a także wysoka ocena pracy wszystkich tych osób, niewątpliwie mogą cieszyć serce!