Abyśmy mogli rozważyć temat pierwszego wykładu, zatytułowanego Modlitwa Ojca Jordana, ksiądz Peter wykorzystał formułę fikcyjnego wywiadu telewizyjnego: Oto ekipa telewizyjna na początku dwudziestego wieku filmuje celę zakonną Ojca Jordana w Rzymie. Pomieszczenie to uderza prostotą i skromnością, jakie trudno nam sobie dziś wyobrazić. Kiedy Ojciec Jordan zaczyna mówić o swoim życiu i modlitwie, wyraźny jest jego głęboki entuzjazm; natychmiast wciąga słuchacza w swoją opowieść i pozwala mu się z sobą utożsamić. Cela zakonna Ojca Jordana, mieszcząca się na pierwszym piętrze Domu Generalnego, zimą przejmująco lodowata, a latem gorąca niczym piekarnik, promieniuje osobowością człowieka, który mówi o sobie w sposób otwarty i uczciwy. Opowiada o doświadczeniach ze swojego dzieciństwa i młodości, które decydująco ukształtowały jego sposób modlitwy, o tym, jak dobrzy ludzie, na przykład świecki nauczyciel Valentin Maier, podsuwali mu pożyteczne książki, które mógł czytać i nad których treścią medytował, o dwóch kapłanach, którzy wspierali jego dzieło w sensie duchowym i finansowym. W roku 1918 stary kapłan Pfyffer, który był kaznodzieją podczas pierwszej Mszy św. odprawianej przez Ojca Jordana, nadal wspomina go z wielkim szacunkiem: „Miało się poczucie, że ten dopiero co wyświęcony kapłan stanie się ważną postacią” – pisze. Chociaż Założycielowi nie zawsze łatwo było się modlić, nigdy nie zarzucił praktyki regularnej, intensywnej modlitwy; modlił się zawsze: w wojsku, podczas podróży i za granicą, w znanych sanktuariach, na przykład w Einsiedeln w Szwajcarii. W ten sposób ostatecznie stał się człowiekiem modlitwy.
W długim wywiadzie Ojciec Jordan wyznał słuchaczom, że człowiek może się również modlić w stresujących sytuacjach, w okresach depresji czy choroby. Słowa „Modlitwa jest największą siłą świata”, które zapisał w swoim dzienniku w roku 1906, tym samym roku, w którym stał się przedmiotem bolesnych ataków prasy, stanowią odzwierciedlenie zarówno jego doświadczenia, jak i nauczania. Zaplanowano również drugi wywiad z Ojcem Jordanem – przeszkodą okazał się jednak wybuch pierwszej wojny światowej w roku 1914. Później okazało się, że w ostatnich dniach swojego życia Ojciec Jordan stał się człowiekiem jeszcze bardziej naturalnym, otwartym i szczerym. Nie tylko nauczał, że modlitwa jest największą siłą świata, ale również doświadczał tego osobiście aż do kresu swoich dni.
Drugiego dnia rekolekcji podjęliśmy refleksję nad faktem, że chociaż Ojciec Jordan już w młodości uczył się bardzo wielu języków, a nawet specjalizował się w językach orientalnych, to ostatecznie językiem najbardziej dla niego użytecznym, który pozwalał mu najlepiej wyrażać siebie i jego założycielski charyzmat, okazał się język Biblii. Specjalnie przygotowana multimedialna prezentacja pozwoliła nam uzyskać wyjątkowy obraz Drogi Ojca Jordana do Pisma Świętego oraz jego postawy wobec Biblii. Czytaliśmy więc fragmenty pism Jordana w ich biblijnym kontekście, aby w pełni zrozumieć ich doniosłość. Jako przykład pozwalający uchwycić biblijne korzenie myśli Ojca Jordana analizowaliśmy – w oryginale i w tłumaczeniu – pierwszą stronę Dziennika duchowego oraz Duchowego testamentu z roku 1885. Wniosek był następujący: Ojciec Jordan był nie tylko człowiekiem modlitwy, ale również człowiekiem Biblii.
Trzeciego dnia powróciliśmy do rezultatów dnia pierwszego. Aby wprowadzić temat Ojciec Jordan i zaufanie, odczytano żywe świadectwa siostry salwatorianki Ludovicy Gilkens i salwatorianina ks. Hieronymusa Benza: „Siostro, czy widzisz tu Bazylikę św. Piotra?” – „Tak, czcigodny Ojcze!” – „Podobnie niewzruszoną postawę powinnaś przyjąć w naszym Zgromadzeniu”. Do księdza Benza zaśOjciec Jordan, stojąc przy otwartym oknie w Stalden w kantonie Fryburg w Szwajcarii, rzekł:„O księże, jaka szkoda, że nie mam ludzi takich, jak te góry!”. Siłą, która dostarczała Ojcu Jordanowi w jego życiu największego wsparcia, było zaufanie. Spośród 269 modlitw obecnych w Dzienniku duchowym trzydzieści dwa razy pojawia się In te Domine speravi, non confundar in aeternum („W Tobie, o Panie, złożyłem moją nadzieję, nie będę zawstydzony na wieki”). Dzięki pasjonującym materiałom pomocniczym mieliśmy możliwość prześledzenia wewnętrznego niepokoju naszego Założyciela w bardzo trudnym okresie (w latach około 1898-1908) i zrozumienia, dlaczego tak wielkiego znaczenia nabrała w jego życiu ta właśnie szczególna modlitwa, In te Domine speravi („W Tobie, o Panie, złożyłem moją nadzieję”).Ojciec Jordan był nie tylko człowiekiem modlitwy i człowiekiem Biblii – tamtego dnia stał się również człowiekiem zaufania.
W roku 1884 współczesny Ojcu Jordanowi austriacki kompozytor Anton Bruckner skomponował swoje sławne Te Deum. Nawiązując do tego utworu, mówił: „Jeśli któregoś dnia Bóg wezwie mnie do siebie i zapyta «Kiedy wykorzystałeś zdolności, które Ci dałem?»”, pokażę Mu partyturę Te Deumi osądzi mnie miłosiernie”. Końcowym i szczególnym akcentem Salwatoriańskich Dni Skupienia był odtworzony z płyty CD w sali wykładowej utwór In te Domine speravi, non confundar in aeternum. Zapadła po nim cisza.